Relacja pomiędzy ja i obiektem jest głównie czuciowo-ruchowa. Reprezentacja psychiczna jest bardzo słaba. Następuje dominacja kompletnych działań, które nazwalibyśmy acting-out-owymi. W związku z tym bulimia to nic innego jak pewnego rodzaju zachowanie acting-outowe u osobowości borderline. Oczywiście jest tak samo ja k w przypadku depresji tzn. zaspokojenie jest zawsze przejściowe. Zawsze jest związane z czymś konkretnym tzn. ja nie jestem w stanie sobie nic odroczyć, co jest dowodem na dojrzałość. Ja nie umiem sobie usiąść i wyobrazić sobie, że za dwie godziny pójdę sobie do restauracji chińskiej albo arabskiej lub innej i sobie zjem tylko muszę najeść się od razu. Nie ma możliwości odraczania tylko następuje jako synonim niedojrzałości natychmiastowa gratyfikacja.
Co za tym idzie istotną rzeczą u tych osób jest stała walka o zachowanie granic pomiędzy ja i obiektem ponieważ te dwie rzeczy przenikają się, nakładają się. Znałem jedną bulimiczkę, która mnie przestraszała. Zjadała ogromne ilości. Można powiedzieć, że jej życie było jedzeniem. Tu właśnie przejawia się owo zatarcie granic. Ona była jedzeniem a jedzenie było nią.
Co za tym idzie istotną rzeczą u tych osób jest stała walka o zachowanie granic pomiędzy ja i obiektem ponieważ te dwie rzeczy przenikają się, nakładają się. Znałem jedną bulimiczkę, która mnie przestraszała. Zjadała ogromne ilości. Można powiedzieć, że jej życie było jedzeniem. Tu właśnie przejawia się owo zatarcie granic. Ona była jedzeniem a jedzenie było nią.